Pierwsza zagraniczna podróż papieża Benedykta XVI została źle zinterpretowana i oceniona. Zamiast skupić się na sprawach najistotniejszych, komentatorzy zupełnie się pogubili.
Głównym celem papieskiej wizyty w Niemczech były Światowe Dni Młodzieży w Kolonii. Co do tego nie ma wątpliwości. Ojciec Święty chciał się spotkać z młodymi katolikami z całego świata i przekazać im swoje wielkie posłanie, posłanie pokoju i moralnych wartości, na których opiera się chrześcijaństwo. To był cel podstawowy, lecz media szukały na wyrost własnej, oryginalnej interpretacji wizyty Benedykta XVI w ojczyźnie.
Cel pielgrzymek
Na pierwszy plan wysunięto ekumeniczny wymiar tej pielgrzymki, co wydaje się co najmniej przesadzone. Spotkania papieża z przedstawicielami środowisk żydowskich i muzułmańskich miały duże znaczenie dyplomatyczne, ale nie sposób powiedzieć, iż były istotą papieskiej obecności w Niemczech. Wizytę Ojca Świętego w synagodze transmitowano na żywo w telewizji, a dziennikarze wprost stawali na głowie, byle tylko udowodnić widzom, jak ważny jest to gest ze strony Kościoła. Nie mogło być inaczej, i niektórzy komentatorzy pojechali ciut za daleko. Komentujący wizytę papieża w synagodze Konstanty Gebert, publicysta Gazety Wyborczej i żydowskiego pisma Midrasz na antenie TVN 24 raczył zarzucić Benedyktowi XVI, że nie poruszył on w swoim wystąpieniu dwóch, niezwykle dla Żydów istotnych kwestii: uznanwania przez Kościół Chrystusa za najwyższe źródło zbawienia, a także rzekomej współodpowiedzialności Watykanu za Holocaust. To ciekawe, że echa deklaracji Dominus Iesus są wciąż tak głośne. W tym dokumencie stwierdzono oczywisty dla każdego katolika fakt, iż Chrystus jest zbawicielem ludzkości. Deklaracja jedynie przypominała to, co zawarte w katechizmie, mimo to wśród postępowych teologów oraz przedstawicieli innych wyznań wywołała burzę, a Konstanty Gebert udowadnia, że Żydów wciąż to uwiera.
W czasie wizyty Benedykta XVI głos zabrał również przewodniczący wspólnoty żydowskiej w Kolonii, który zaapelował do papieża o jak najszybsze otwarcie watykańskich archiwów z czasów II wojny światowej. Ma to pomóc wyjaśnić kontrowersje wokół postawy Piusa XII, której Żydzi nie mogą katolikom zapomnieć. Ostatecznie jednak Pius XII był zobowiązany działać przede wszystkim w obronie swego Kościoła, co czynił. Żydzi czują się pokrzywdzeni, ale tu racje obu stron są raczej nie do zharmonizowania. Ta postawa środwiska żydowskiego stawia pod znakiem zapytania dalszy dialog ekumeniczny. Czy ma on sens, jeżeli przewodnim motywem retoryki Żydów jest wysuwanie wobec Kościoła katolickiego kolejnych roszczeń?
Co mówiły media?
Media nadają wizycie papieża w synagodze oraz spotkaniu z muzułmanami wielkie znaczenie, lecz przywracając sprawom właściwy wymiar należy powiedzieć: oba spotkania to zachowania standardowe, będące elementem zewnętrznej polityki Watykanu, ukształtowanej w dużej mierze przez Jana Pawła II. To standard, a nie ewenement.
Dialog ekumeniczny nie jest głównym obszarem działań Kościoła. Wiedział o tym Jan Paweł II, wie o tym Benedykt XVI. Kościół katolicki ma własną tradycję, tożsamość i wartości, dlatego nie musi się przed nikim płaszczyć. Islam, który jest najbardziej ekspansywną religią świata ma za nic ekumenizm, a pomnaża grono wiernych systematycznie, niestety. Kościół potrzebuje dynamizmu, a nie ekumenicznego hamulca. Szczęśliwie Benedykt XVI zdaje sobie z tego sprawę.